Po drugiej stronie lady
Jesienią ubiegłego roku znalazłem się w sytuacji nowej i bolesnej. Złośliwie zlokalizowana dysfunkcja kręgosłupa w ciągu kilku dni unieruchomiła mnie powodując narastające bóle lewej nogi.
Typowe postępowanie (rehabilitacja,gimnastyka,leki) wielomiesięczne zwolnienie lekarskie nie przyniosły spodziewanych efektów.Badania obrazowe i nasilenie dolegliwości zmusiły mnie do poddania się operacji.
I tak to właśnie znalazłem się "po drugiej stronie lady" oddając się w ręce kolegów neurochirurgów.
Pierwszy w życiu pobyt szpitalny, kontrolowana utrata świadomości, intubacja dotchawicza, kilkugodzinny zabieg - jednym słowem prawdziwy pacjent...
Efekt po 6 tygodniach ocenić mogę jako rewelacyjny.Rozpocząłem pracę, spacery, szybkie marsze ,a po konsultacji byłem wczoraj na pierwszym pstrągowym wypadzie.
Pierwszomajowe pstrągowanie miało choć w części zrekompensować absencję na bornholmskich trociach, bobrowych pstrągach czy niedoszłą eksplorację wód okolic Lublina w zacnym towarzystwie .
Tak więc pojechałem,trochę na próbę, blisko domu, z kijem do podpierania przy pasku, ze spinningiem i muchówką w plecaku.
Rzeka okazała się przyjazna... woda opadająca. Co istotne przez cały dzień nie spotkałem wędkarza. Lubię porozmawiać o rybach, ale nad wodą wolę być sam.
Na przemian stosowałem muchówkę i spinning. , .
Imitacja żaby spowodowała dwa podbrzegowe bulgoty bez brania, a domkowy chruścik na 6-tce zwabił nie tego kandydata na którego stawiałem...
.Olbrzymia ilość zwalisk,głębokie doły i w końcu refleksja (zmień coś ,zmień!!!), spowodowały,że po paru minutach Rapala zamiatała tyłkiem, a mały Cardinalek oddawał żyłkę. .
Pierwszy strumieniowiec dość szybko wysunął swoją kandydaturę, dając nadzieję na większą rybę.
Kaczeńce, zapach ziemi, nic nie boli...cóż więcej powiedzieć.Oglądałem wnikliwie każdy wydobyty z wody kamień, patyk, czy zaczepowy konar obserwując mnogość bezkręgowców, chruścików w domkach i bez, larwy jętek...Niedawna rozmowa ze Staszkiem Ciosem,wspominki , ale i aktualne ploty oraz bardzo wiele zrobionych podczas przymusowego urlopu muszek wyostrzyły nieco moje spojrzenie na podwodne życie bezkręgowców.
O Stasiu jeszcze wspomnę w dalszej części relacji, bo tymczasem zbliżyłem się do wielce obiecującego pnia
Tym razem przynętą była złota obrotówka tzw.magdziarzówka (kto wie ten doceni ) wielkości 2-3.Jarek wspaniale komponował te błystki łącząc dość duże skrzydełko z lekkim korpusem.
No i proszę ...naprawdę ładny pstrąg potwierdził sens wyjazdowej rehabilitacji
Dzień zmierzał ku końcowi, w plecach lekko odczuwałem ciężar plecaka tak więc postanowiłem wracać.
Jeszcze selfie i na przełaj marsz.
Parę kilometrów przez las, trochę ścieżką, trochę drogą i zawsze dodający otuchy widok samochodu pilnowanego o dziwo przez... czarnego kota. Nie jestem przesądny i dlatego zwęszyłem kłopoty.
Po przebraniu się w strój cywilny, łyku kawy i spakowaniu sprzętu,siadając na rozkładanym wożonym dla takich okazji krześle, przejrzałem fotografie.Coś wyraźnie nie grało, coś nie pasowało,czegoś ...o kurcze, czegoś brakowało!!!
Wracając przez las posiałem muchówkę, tak wyraźnie widoczną na ostatniej fotografii .Wskoczyłem natychmiast do samochodu, szybko puściłem się leśnymi drogami dojeżdżając w końcu do wąskiej ścieżki wiodącej ku rzece.
Tam leżała - cała i zdrowa i jakże w tym momencie cenna. Wiązanie czarnego, widocznego na fotce kota z powyższym wydarzeniem jest oczywiście pozbawione jakichkolwiek przesłanek.
Od wczoraj będę dużo staranniej mocował dodatkowe wędzisko w plecaku - to pewne.
Wracając do wcześniejszego wątku:
Od Stanisława Ciosa dowiedziałem się, że w najbliższym czasie ukaże się przetłumaczona przez Niego i uzupełniona komentarzami i rycinami książka Izaaka Waltona "The Compleat Angler". Noo...
Czasopismo P&L jest , jak suponuje Stasiu jednym ze starszych periodyków wędkarskich w Polsce, a my możemy spodziewać się jeszcze w tym roku książkowej monografii poświęconej lipieniowi.
Tymczasem polecam nadal aktualną pracę o pokarmie pstrąga, ostrzegając jednak, że bez innych pozycji zaopatrzonych w ryciny (ja posiłkuję się poniższą) nie jest łatwo siąść do imadła.Ale ile ciekawostek, przemyśleń, prowokacji wręcz. Głowacica zadławiona psem?-Dlaczego nie...
Pozdrawiam - Paweł
- Friko, tpe, robert67 i 19 innych osób lubią to
Dobrze że już jesteś w pełni działający. Kilka razy byłem wyłączony z chodzenia i dzialania, wiem jakie to uczucie.
Zdrowia i udanego sezonu!